1-2 czerwiec 2019 roku wyruszyliśmy z Wisły Głębce przez przełęcz Kubalonka na Baranią Górę.

Wytrawni turyści wiedzą, że trzeba się nieźle natrudzić, aby dotrzeć na ten malowniczy szczyt w Beskidzie Śląskim o wysokości 1220 m n.p.m., z którego stoków spływające potoki Białej i Czarnej Wisełki dają początek królowej naszych rzek: Wiśle.
Zaopatrzeni w niezbędny ekwipunek wędrowaliśmy 5 godzin na schronisko Przysłop pod Baranią Górą, gdzie planowaliśmy nocleg i nabieraliśmy sił na następny dzień. Choć wędrówka wydaje się długa, to dlatego, że często odpoczywaliśmy podziwiając krajobraz, florę i faunę Beskidów. Następnego dnia w niedzielę zwiedziliśmy muzeum – to maleńka kryta gontem chata obok schroniska, którą warto obejrzeć, aby uświadomić sobie jak wędrowali po górach nasi dziadkowie i pradziadkowie, jak wtedy wyglądał sprzęt turystyczny, z jakimi problemami musieli się mierzyć. Po opuszczeniu muzeum czekał nas mozolny choć atrakcyjny widokowo odcinek wspinania na szczyt Baraniej Góry. Z wieży rozciąga się przepiękny widok na Beskid i Tatry. Po odpoczynku na szczycie czekała nas już tylko droga w dół. Wędrowaliśmy wzdłuż Białej Wisełki podziwiając kaskady i progi wodne. Po dotarciu do Wisły był czas na Mszę św. w kościele p.w. Wniebowzięcia N.M.P., a także na lody i zakup pamiątek. Potem już tylko długa choć wygodna podróż pociągiem do domu.
Zapraszamy na następny wyjazd w góry, ale już we wrześniu.

 

foto: Agnieszka Furtacz

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież